Infolinia 9-17 (pon. - pt.)
Infolinia 9-17 (pon. - pt.)
Produkt dodany poprawnie do Twojego koszyka
Opublikowano : 2016-01-14 18:02:06 Kategorie : Sport 
źródło tła: własne archiwum A. KozaneckiejMarzenia o lataniu towarzyszyły ludziom od zawsze. Spełniano je, tworząc różnego rodzaju maszyny - samoloty, paralotnie, spadochrony.. ale pierwszym i najłatwiej dostępnym dla wszystkich miejscem, gdzie mrzonki o lataniu mogły się spełnić - był koński grzbiet. Te ułamki sekund spędzane nad ziemią, w trakcie lotu nad przeszkodą, do dziś potrafią dostarczyć niesamowitej adrenaliny :)
Skoki przez przeszkody to jedna z najbardziej popularnych i medialnych dyscyplin jeździeckich, która z roku na rok przyciąga coraz większą ilość widzów oraz nowych adeptów. Co jest w niej takiego, czego nie mają inne dyscypliny? Może decyzje podejmowane w ciągu ułamka sekund, od których zależne jest zwycięstwo bądź porażka? Proste zasady rozgrywania konkursu? Spektakularne upadki? Myślę, że każda z tych rzeczy po trochu, przyczynia się do tego, że zawody w Skokach przez przeszkody działają jak magnes nawet na laików jeździeckich.
Warto zagłębić się w tajniki tej dyscypliny, by zrozumieć ile pracy oraz serca trzeba włożyć, abyśmy my – widzowie mogli zobaczyć taki efekt końcowy. Jedną z osób, która codziennie pracuje na taki wynik jest Ola, którą warto, żebyście poznali :)
Aleksandra Kozanecka – 24-letnia zawodniczka dyscypliny Skoki przez przeszkody, reprezentantka KJ Szumawa, członek Kadry Narodowej.
Ola znajduje dla nas trochę czasu w swoim napiętym planie dnia, pomiędzy treningami :)
Ola podczas treningu na Calero Z, źródło: własne archiwum A. KozaneckiejEquishop: Jak zaczęła się Twoja przygoda z jeździectwem? Kiedy związałaś się z dyscypliną Skoków?
Ola: Moja przygoda z jeździectwem rozpoczęła całkiem przypadkowo, kiedy byłam jeszcze w podstawówce. Jako dziecko zawsze lubiłam wsiadać na wszystkie zwierzęta, na które tylko mogłam - na wielbłądy, słonie, osły. Nigdy nie budziło to we mnie strachu. Na każdym wyjeździe, obozie, kolonii, gdzie były konie, nie było takiej możliwości, żebym przeszła obok nich obojętnie. Zawsze zaczynało się od głaskania i przytulania, a kończyło na krótkiej przejażdżce.
Kiedy miałam 11 lat, rodzice zaproponowali mi i mojemu starszemu bratu, żebyśmy wybrali spośród paru dziedzin sportowych jedną i wspólnie zaczęli ją uprawiać. Ze względu na to, że niedaleko naszego domu była stajnia TKKF Hubert, pojechaliśmy zapytać o dostępne miejsca, aby zapisać się na kurs jazdy konnej. Wyprawa zakończyła się sukcesem! Chodziliśmy na jazdy w grupie dwa razy w tygodniu, na różnych koniach i z różnymi trenerami. Do tej pory pamiętam ten ekscytujący moment, kiedy wchodziłam do stajni, szukając wzrokiem rozpiski z przydzielonymi końmi na dany dzień jazd. Każdy z nas nie mógł się doczekać, by zobaczyć swoje imię z przypisanym doń imieniem swojego ulubionego konia. Zawsze towarzyszył temu dreszczyk emocji - czy tym razem będę musiała zmierzyć się z innym wierzchowcem, tym trudniejszym i mniej lubianym?
Po roku nauki jazdy, wyjechałam na obóz jeździecki do Jaszkowa i rozpoczęłam swoją przygodę z pierwszymi skokami. To właśnie tam miałam okazję poczuć jak to jest mieć własnego konia, ponieważ podczas trwania całego obozu był przydzielany jeden koń - do jazdy i opieki. Po powrocie z obozu, moim najwięszym marzeniem było posiadanie własnego pupila.
Ola (jeszcze jako dorastająca dziewczynka) na Aranio, podczas obozu w Jaszkowie, źródło: własne archiwum A. KozaneckiejAranio – był nowym nabytkiem stajni TKKF Hubert, bardzo urodziwym Angloarabem, który przyjechał z Janowa Podlaskiego. To właśnie na niego padł wybór i rodzice zdecydowali się go kupić. Oczywiście posiadanie własnego konia oznaczało potrzebę indywidualnych treningów. „Wybranką” okazała się Łucja Majka. To właśnie ona zajmowała się Aranio, od kiedy tylko przyjechał do stajni. I tak to się zaczęło.. ;)
Equishop: Jak często odbywają się i jak wyglądają Twoje treningi?
Ola: Obecnie od wielu lat trenuję z Adamem Nowakiem.
Treningi odbywają się 6 razy w tygodniu. Jeśli jesteśmy po zawodach to wolny dzień wypada we wtorek, a jeśli nie, to „dzień konia” mamy w niedzielę. Calingka, Suedwinds Amanda i Calero Z – to trzy konie, na których obecnie jeżdżę. Codzienna praca z koniem polega u nas na realizacji stałych elementów szkolenia tzn. jeździe przez leżące drągi, przejścia, ustępowania od łydek itp. Skaczemy bardzo rzadko i raczej na niskich przeszkodach. Zawsze staram się, by to była bardziej zabawa dla koni, by zawsze były zainteresowane jazdą, rozluźnione, by nie stało się to dla nich ciężkim i przykrym obowiązkiem.
Equishop: Jaka rasa i jaki typ koni jest najbardziej preferowany w Twojej dyscyplinie? Z jakimi końmi miałaś okazję dotychczas współpracować?
Ola: W dyscyplinie skoków spotykamy konie gorącokrwiste. Ich selekcja to bardzo długi i mozolny proces hodowlany. Na rynku jest wiele ras dedykowanych specjalnie skokom. Są to konie nie tylko o szczególnych predyspozycjach fizycznych i psychicznych, ale także mające do skoków wielkie serce. Skaczemy na koniach rasy KWPN, holsztyńskich, Zangersheide, francuskich gorącokrwistych, hanowerskich, oldenburskich, brandenburskich, SP i wielu innych.
Jak dotąd udało mi się współpracować dziewięcioma różnymi końmi. Moim pierwszym wierzchowcem był już wcześniej przeze mnie wspomniany angloarab Aranio, zakupiony w wieku 5-ciu lat, łatwy do jazdy, natomiast bardzo płochliwy i niezbyt chętny do skoków. Zrobiłam na nim licencje i doszliśmy razem do poziomu klasy N.
Drugim koniem była Rita, hanowerska klacz, nabyta od pana Stanisława Marchwickiego. Miała być dla mnie zabezpieczeniem i drugą szansą na zdobycie licencji, gdyby nie poszło mi na Aranio. W efekcie tego, na jednych zawodach zdobyłam licencję na dwóch koniach jednocześnie :) Po pewnym czasie, postanowiłam oddać Ritę mojemu tacie, gdyż lepiej się z nią dogadywał.
Czas mijał, a ja potrzebowałam konia, który wprowadziłby mnie na kolejny poziom - konkursy 130 cm. Najpierw jednak potrzebowałam zdobycia drugiej klasy sportowej. Na Aranio wydawało się to niemożliwe, ponieważ 120 cm było granicą jego możliwości. Szczęśliwie znalazłam konia u pana Romanowskiego i wymieniłam Aranio na 6-letnią klacz Elitę. Bardzo trudno było mi się z nim rozstać, ale wiedziałam, że jeśli chcę się rozwijać i odnosić sukcesy w tym sporcie, to jest to słuszna decyzja. Elita była dobrze ujeżdżona, przyjemna i delikatna. Przez to też szanowała przeszkody i nie robiła zrzutek. Dzięki niej szybko uzyskałam drugą klasę sportową i zaczęłam startować w wyższych konkursach. Pierwszy raz brałam udział w Halowym Pucharze Polski Juniorów. Na tym etapie zaczęliśmy myśleć o drugim koniu do pary, aby zyskać większe możliwości. Kupiłam wtedy 12- letniego wałacha rasy brandenburskiej o imieniu Kody. Był to doświadczony koń, który miał za sobą starty w dużych rundach. Był postawny, bardzo silny, o niesamowitych możliwościach skokowych. Dzięki niemu miałam możliwość startu w zawodach międzynarodowych, w konkursach Grand Prix, w Halowych Pucharach Polski oraz na Mistrzostwach Polski Juniorów i Młodych Jeźdźców.
Ola na klaczy Elita, Cortina, Włochy
Ola na Kody'm podczas zawodów w Glinikach Zaborowskich, fot. Maja Bylinowska- UchwatKolejne lata przynosiły nowe konie. 7- letniego wałacha Adonusa W rasy KWPN kupiłam w Holandii. Adonus nauczył mnie przede wszystkim pewności siebie i rywalizcacji w konkursach ściganych. Był do tego po prostu idealny - mały, zwinny, bardzo szybki i do tego niezwykle urodziwy. Myślę, że wiele osób śledzących skoki do dziś pamiętają tego konia.
Potem pojawiły się wierzchowce, z którymi pracuję obecnie: 6- letnia klacz Calingka rasy KWPN, 5- letni wałach Calero Z rasy Zangersheidei i Suedwinds Amanda rasy Holsztyńskiej, która ma obecnie 8 lat.
Ola na Adonusie, Ciekocinko CSI 2**, źródło: własne archiwum A. Kozaneckiej
Ola na Calero Z, Arezzo 2015, źródło: własne archiwum A. Kozaneckiej
Ola na klaczy Calingka, Arezzo 2015, źródło: własne archiwum A. Kozaneckiej Equishop: Co uważasz za najtrudniejsze w swojej dyscyplinie? Jakie problemy napotykasz trenując i startując w Skokach przez przeszkody?
Ola: Moim zdaniem, ciężko jest określić, co jest najtrudniejsze w skokach Jednym sprawia dużą trudność wyliczenie miejsca odbicia konia przed przeszkodą, innym skrócenie go w linii, bądź dodanie. Niektórzy chcą skakać, lecz boją się wysokich przeszkód, więc u nich istnieje bariera psychiczna, z którą muszą sobie poradzić. Uważam, że naprawdę trudną sprawą, jest dopasowanie jeźdźca do konia, tak, aby oboje potrafili ze sobą owocnie współpracować.
Equishop: Olu, a czy istnieje ktoś, kto pełni rolę mentora w Twoim życiu jeździeckim? Trener, zawodnik bądź może jakaś osoba, która wcale nie jest związana ze światem sportu?
Ola: Mój trener - Adam Nowak, o którym już wspomniałam, jest dla mnie autorytetem. Pełnie rolę nie tylko mego nauczyciela, ale również przyjaciela. Mam do niego 100% zaufanie i wiem, że nigdy mnie nie zawiedzie. Jeśli chodzi o zawodnika, z którego chciałabym brać przykład to jest ich wielu i z każdego chciałabym zaczerpnąć coś innego. Na przykład bardzo lubię obserwować Lucianę Diniz. Szanuje ją nie tylko za to, jak jeździ, ale również za to, jaki ma stosunek do koni.
Equishop: A czy w przyszłości widzisz siebie w innej roli niż zawodnika? Próbowałaś już swoich sił jako trener?
Ola: W przyszłości nadal chciałabym zajmować się pracą z końmi. Planuję wybudować własną stajnię, w której będę się spełniać, jako zawodnik i jako trener. Jeśli chodzi o moje doświadczenie jako instruktora, to jak dotąd nie współpracowałam z nikim na stałe. Do tej pory bardziej zastępowałam swojego trenera dla innych zawodników na zawodach lub treningach, w chwili gdy on nie był dyspozycyjny :)
Equishop: Które zawody zrobiły na Tobie największe wrażenie bądź najbardziej zapadły Ci w pamięci?
Ola: Najbardziej zapamiętałam zawody, które odbyły się w Cortinie we Włoszech. Startowałam tam na Kodym i pamiętam, że jechałam wtedy swoje pierwsze w życiu Grand Prix. Mogę z pewnością stwierdzić, że poszło mi dobrze, ponieważ parkur ten pokonałam z jedną zrzutką, zajmując 8 czy 9 miejsce. Do tej pory mam w głowie cały układ i kolejność przeszkód, które musiałam przeskoczyć :)
Equishop: Pierwszy konkurs skokowy w Polsce rozegrano w 1880 roku w Warszawie. Od tego czasu Skoki przez przeszkody stały się chyba najbardziej popularną dyscypliną jeździecką w naszym kraju. Jak wyobrażasz sobie swoją dyscyplinę w Polsce za kilka lat? Co chciałabyś, żeby zostało wprowadzone, bądź zmienione?
Ola: Myślę, że w Polsce powstaje coraz więcej ośrodków jeździeckich, które trzymają poziom międzynarodowy. Na pewno chciałabym, aby było ich jak najwięcej, by jeźdźcy z poza granic naszego kraju chętnie przyjeżdżali do nas na zawody. Chciałabym także, by jeździectwo samo w sobie stało się bardziej medialne i popularne na tyle, by przyciągało zainteresowanie sponsorów. Ta dyscyplina sportu nie będzie się dobrze rozwijać bez odpowiedniej promocji w mediach. Nigdy też nie będzie istnieć na światowym poziomie bez odpowiedniego dofinansowania.
Equishop: Co uważasz za swoje największe osiągnięcie w tym sporcie? Jakie masz cele na najbliższy rok?
Ola: Do swoich największych osiągnięć zaliczam dostanie się do kadry Młodych Jeźdźców oraz do kadry Seniorów, ponieważ wiem, że dzięki dobrym wynikom, zostałam zauważona i doceniona. Tak naprawdę, uważam, że dużym osiągnięciem jest dla mnie każdy dobrze pokonany przeze mnie i konia parkur. Wtedy czuję, że cała moja praca, którą wkładam na co dzień w treningi, nie idzie na marne i zamienia się w satysfakcjonujące dla mnie wyniki. Moim marzeniem i celem na ten rok, jest przywiezienie medalu z MP Seniorów, dobre starty w Pucharze Narodów oraz Grand Prix. Poza napiętym grafikiem wyjazdów sportowych w tym roku muszę znaleźć jeszcze czas na napisanie pracy magisterskiej (Ola jest studentem Psychologii sportu na Uniwersytecie SWPS) ;)
Equishop: W takim razie życzymy Ci powodzenia i obiecujemy trzymać kciuki za Ciebie i Twoje konie w kolejnym sezonie jeździeckim! Dziękujemy za rozmowę :)
Ze sportowymi osiągnięciami Aleksandry Kozaneckiej możecie zapoznać się TUTAJ, a z samymi zasadami dyscypliny Skoków przez przeszkody TUTAJ.
Jeśli chcecie na bieżąco kibicować Oli – odwiedzajcie jej profil na Facebooku :)
Mamy nadzieję, że Oli uda się zrealizować swoje cele na ten rok, a jej nazwisko jeszcze nie raz zobaczymy nie tylko w składzie Kadry Narodowej, ale także w pierwszej trójce każdych zawodów, w których weźmie udział :)
Godziny pracy
09:00 - 17:00
(Poniedziałek - Piątek)Kontakt z nami
Sklep stacjonarny i internetowy
Dział siodeł