Pełna oferta marki Zandona SPRAWDŹ
X
Koszyk 0

Brak produktów

Dostawa:  Do ustalenia

0,00 € Razem

Realizuj zamówienie

Kontynuuj zakupy Idź do koszyka

UJEŻDŻENIE - JOANNA TRAGARZ

Opublikowano : 2016-12-18 17:59:26 Kategorie : Sport Rss feed

joanna-tragarz fot. Celia Hernandez

Joanna Tragarz – 20-letnia zawodniczka, reprezentantka KS Centurion, członek Kadry Narodowej 2016, uczestniczka CDIY Compiègne 2016 i ME Młodych Jeźdźców 2016, 2 miejsce w finale programu dowolnego CDIY 2016 Saumur, złoto w gr. A podczas Pucharu Polski Kuców 2007, złoto w gr. A1 w kat. kuce podczas Halowego Pucharu Polski 2007.

Equishop: Jak zaczęła się Twoja przygoda z jeździectwem? Dlaczego wybrałaś właśnie ujeżdżenie?

Joanna Tragarz: Moja przygoda z jeździectwem zaczęła się w wieku już trzech lat. Będąc z dziadkiem na kuligu, zostałam wsadzona na konia od bryczki. Od tamtej pory nie mogłam przestać mówić o koniach. Od samego początku marzyłam o skokach przez przeszkody. W wieku 6 lat dostałam młodego i zupełnie niedoświadczonego (zresztą tak jak i ja) kucyka o imieniu Tornado. Pewnie dlatego tak długo szukaliśmy wspólnej nici porozumienia ;)

Ze względu na to, że „Torcik” był świeżo zajeżdżony, mimo mojej miłości do skoków, byłam poniekąd zmuszona do ujeżdzenia. Zmiana dyscypliny ze skoków na ujeżdżenie okazała się dobrym pomysłem. Ujeżdżenie pomogło mi w podniesieniu poziomu swoich umiejętności jeździeckich. Co więcej, Tornado przyniósł mi moje pierwsze złoto podczas Mistrzostw Polski kucyków w klasie L.

W końcu przyszedł taki moment, w którym chciałam zacząć więcej startować. Jednakże ujeżdżenie, w czasach, kiedy miałam 8 lat, było mało rozpropagowane w Polsce, więc zawody dresażowe nie były tak często organizowane. Postanowiłam więc, że będę startować w skokach do 12 roku życia, czyli wieku, w którym będę mogła dosiąść kucyka grupy D (do 149 cm w podkowach, przyp. red.) i myśleć o karierze międzynarodowej.

Rodzice postanowili kupić mi Karino i znowu zmieniłam dyscyplinę z ujeżdżenia na skoki, jednak o ujeżdżeniu nigdy nie zapomniałam (Karino, typowy skoczek nie dość, że pomógł mi zdobyć złoto na MP w skokach, ale także i w ujeżdżeniu w roku 2007).

Stało się tak, jak planowałam – w wieku 12 lat dostałam kucyka grupy D - Prometheusa B. W tym momencie zaczęła się moja przygoda z „prawdziwym” ujeżdżeniem. To wszystko zawdzięczam jednak głównie kucowi Tornado.

Joanna Tragarz i Prometheus B Joanna Tragarz i Prometheus B, fot. własne archiwum J. Tragarz
Joanna Tragarz i Prometheus B Joanna Tragarz i Prometheus B, fot. własne archiwum J. Tragarz

Equishop: Opowiedziałaś nam już nieco o koniach, które były ważne w Twojej karierze. Ostatnim z wymienionych chronologicznie był Prometheus B. Z jakimi wierzchowcami miałaś okazję pracować po nim, które również były bądź są dla Ciebie ważne?

Joanna Tragarz: W mojej karierze było bardzo dużo kuców i koni: Tornado pokazał mi ujeżdżenie oraz sprawił, że preferuję trudne, ale utalentowane konie. Nigdy nie miałam konia-profesora. Po Torciku zawsze wybierałam konie z początku ciężkie we współpracy, często bojące się człowieka, trochę “dzikie“, ale z charakterem. To wszystko dlatego, że kiedy uda mi się je zrozumieć i poznać, a one zechcą się otworzyć, tworzy się między nami absolutnie magiczna więź.

Kolejnym ważnym koniem był White Moore Claudius, który nauczył mnie słuchania i „rozmawiania” ze zwierzętami. Przede wszystkim jednak pozwolił mi zrozumieć, że konie tak jak my często mają gorsze chwile.

Harvard - koń, na którym obecnie jeżdżę, pokazał mi, że jestem na dobrej drodze, by osiągnąć sukces w tym sporcie i spełnić swoje marzenia. Nie daje mi jednak zapomnieć, że jeszcze mnóstwo pracy przede mną ;) Dzięki niemu mam na pewno w sobie dużo więcej opanowania i zrozumienia dla swego końskiego partnera.

Equishop: Na pewno, byś mogła się rozwinąć i odpowiednio pracować, jako młody zawodnik potrzebujesz kogoś, kto pomoże Ci z ziemi. Z kim konsultujesz swoje treningi i plany startowe? Z kim miałaś jak dotąd okazję współpracować?

Joanna Tragarz: W pełni się zgadzam z tym, ze potrzebuję trenera na stałe. Myślę, że nie mam jeszcze na tyle doświadczenia (pomimo tylu lat w siodle), żeby na własną ręke jezdzić i pracować z końmi. W tym sporcie najważniejszy jest czas, a ten pokazał mi już nie raz, że pomimo moich 20 lat wciąż jestem chaotycznie reagującą nastolatką :P

Jak dotąd miałam możliwość trenować z m.in. p. Haliną Gronowską, która nauczyła mnie podstaw jeździectwa, p. Anną Bienias, p. Michałem Rapcewiczem, p. Marc'iem Peterem Spahn czy Ullą Salzgeber. Od 2 lat trenuję z Olimpijczykiem Marc'iem Boblet, który prowadzi mnie od początku z Harvardem. Bardzo wiele mu zawdzieczam, ponieważ jest pracowitym człowiekiem. Codziennie znajduje czas, by proprowadzić mi trening i jeżeli jest taka potrzeba (co dzieje się nierzadko) poratować konsultacją psychologiczną [śmiech]. Jak mówiłam, Marc jest zarówno bardzo dobrym trenerem, jak i psychologiem dla mojego konia i dla mnie. Pomaga mi zrozumieć, dlaczego dziś na treningu jest dobrze, a jutro już nie, a także wyprowadza mnie na prostą, kiedy przychodzi moment zwątpienia i kryzysu.

joanna tragarz i trener Joanna Tragarz i trener Marc, fot. S. Moczak
Joanna Tragarz i trener Marc Joanna Tragarz i trener Marc, fot. S. Moczak

Equishop: Skoro już mówimy o kryzysach – miałaś kiedyś taki moment, w którym chciałaś zrezygnować z jeździectwa bądź zastanawiałaś się czy ten sport jest dla Ciebie?

Joanna Tragarz: „Kryzysy” to dla mnie sytuacje, w których jestem bardziej zmęczona. Wówczas ciężej jest mi się skoncentrować na pracy i wtedy bywam niezadowolona z siebie po treningu. Nigdy jednak nie były to takie „kryzysy”, które powodowałyby jakiekolwiek myśli o rezygnacji z tego sportu. Nie wyobrażam sobie, jak mogłoby wyglądać moje życie, gdyby nie było w nim koni :)

Equishop: Jeśli miałabyś wymienić, jakie trzy cechy uważasz za najcenniejsze dla dobrego dresażysty i dlaczego? Czy sama zauważasz je u siebie? Udało Ci się je wykształcić z upływem czasu i pracy włożonej na treningach?

Joanna Tragarz i Harvard, ME 2016 Joanna Tragarz i Harvard, ME 2016, fot. S. Moczak

Joanna Tragarz: Motywacja, pokora i pracowitość. Bez tych trzech cech nie ma dobrego dresażysty, skoczka i w ogóle jeźdźca. Jestem gdzieś na początku swojej kariery i choć staram się kierować tymi trzema wartościami każdego dnia, to nie zawsze mi to wychodzi. Jestem jeszcze młoda, więc niejednokrotnie mam momenty zwątpienia i zawahania. Myślę jednak, że dzięki koniom, z którymi dotychczas współpracowałam, te cechy udało się we mnie ukształtować.

Equishop: Co najbardziej doceniasz w jeździectwie i co Twoim zdaniem wyróżnia je wśród innych sportów? Co uważasz za najtrudniejsze w swojej dyscyplinie?

Joanna Tragarz: Nie ma drugiego takiego sportu gdzie nie wszystko zależy od nas czy od drużyny, ale od nas i od zwierzęcia. Więź, harmonia, zrozumienie - to trzy rzeczy, które trzeba osiągnąć ze swoim końskim partnerem, zanim zacznie się marzyć o sukcesie. Nie dzieje się to w kilka dni, czy tygodni. To jest długi, często żmudny proces. Właśnie to zgranie się jest najtrudniejsze. Zrozumienie swojego konia, tego co czuje i myśli w danym momencie. Zostawienie swoich frustracji i niepowodzeń gdzieś z dala od zwierzęcia. Należy umieć rozgraniczyć życie codzienne od tego w stajni, pamiętając, że koń czuje wszystkie nasze nerwy i napięcia. Nie można dać się temu ponieść. Trzeba wsiąść zrelaksowanym i gotowym do pracy. To kolejny trudny element tego sportu. Śmiało mogę za to powiedzieć, że nic bardziej nie satysfakcjonuje niż udany trening.

Equishop: Które zawody zrobiły na Tobie największe wrażenie bądź najbardziej zapadły Ci w pamięci?

Joanna Tragarz: Kilka lat temu, trenując jeszcze z Michałem Rapcewiczem, pojechałam na zawody do Leudelange. Te zawody były niezwykle nie dlatego, że uzyskałam tam jakieś niesamowite wyniki, ale dlatego, że po raz pierwszy i ostatni wystartowałam w konkursie juniorskim. Od sprzedaży Prometeusa, aż po kupno Harvarda i startów z nim minęło mnóstwo czasu. Tyle, że mój okres juniorski minął, a ja byłam gotowa na starty, dopiero będąc w kategorii młodych jeźdźców. Przeskok z juniora do młodego jeźdźca jest olbrzymi, jeśli chodzi o poziom konkurencji. Przyznaję więc, ze czasami żałuję, że ominęło mnie tych kilka lat kariery juniora. Jednakże jestem szczęśliwa, posiadając konia, z którym mogę startować w swojej klasyfikacji wiekowej.

Joanna Tragarz i Harvard podczas ME 2016 Joanna Tragarz i Harvard podczas ME 2016, fot. S. Moczak

Equishop: A jakie masz plany na przyszłość? Studiujesz? Czy jest to związane z tym, co chciałabyś robić w przyszłości? Czy bierzesz pod uwagę coś, poza końmi i karierą zawodnika?

Joanna Tragarz: Moim największym marzeniem i celem w życiu jest to, by moja pasja stała się moim źródłem dochodów. Jednak jak każdy jeździec, wiem, że jest to bardzo ciężki sport, w którym nasza kariera nie zawsze jest do końca zależna od nas. Będąc osobą racjonalnie podchodzącą do życia i swoich obowiązków, zawsze mam plan B, który w razie czego mogłabym zrealizować. Jestem na trzecim roku psychologii na uczelni Descartes w Paryżu i mam nadzieję wkrótce kontynuować naukę na studiach magisterskich, łączących psychologię z ekonomią.

Niektórzy znajomi pytają mnie: „dlaczego nie psychologia sportu”? Jeździectwo jest bardzo pochłaniającym czas i uwagę sportem, dlatego też w życiu prywatnym staram się od niego odcinać, tzn. odstresować, poświęcając czas na coś innego niż właśnie sport.

Equishop: A czemu jeszcze poświęcasz swój czas poza jeździectwem i studiami? Co Cię w takim razie odstresowuje?

Joanna Tragarz: W wolnych chwilach bardzo lubię wybrać się do teatru, na balet czy do muzeum. Fascynuje mnie sztuka nowoczesna. Takim miejscem, które mnie odstresowuje, jest paryskie Centre Pompidou. Tam można się odprężyć, podziwiając dzieła m.in. takich artystów jak Salvador Dali czy Man Ray. Chętnie chodzę też do kina, często czytam książki (uwielbiam literaturę rosyjską, a zwłaszcza Vladimira Nabokov). Jak mam okazję, będąc w Warszawie, staram się też spędzać czas z moja najwspanialszą mamą i ją rozpieszczać :)

oanna Tragarz z mamą podczas ME 2016 Joanna Tragarz z mamą Moniką podczas ME 2016, fot. S. Moczak

Equishop: Jak wyobrażasz sobie swoją dyscyplinę w Polsce za kilka lat? Mieszkasz obecnie we Francji masz więc porównanie pomiędzy polskim systemem i warunkami, a tymi we Francji. Jakie różnice zauważasz pomiędzy tymi krajami?

Joanna Tragarz: Przez tych kilka lat, ujeżdżenie w Polsce bardzo się rozwinęło. Znalazły się środki na fajne ośrodki jeździeckie i jeszcze lepsze zawody. Dzięki takim miejscom jak KS Centurion, którego barwy reprezentuję, zawodnicy z Polski mają szansę doskonalić swoje umiejętności u najlepszych. Na konsultacje przyjeżdżają takie sławy w dyscyplinie dresażu jak Ulla Salzgeber, Johan Zagers, Kyra Kirklund wraz z mężem Richardem White'em i wielu innych.

Mam nadzieję, że w najbliższych latach ujeżdżenie w Polsce jeszcze bardziej rozwinie skrzydła i zainteresuje szersze grono ludzi. We Francji sytuacja wygląda nieco inaczej. Na rozwój dyscypliny i sponsoring zawodników wydawane są olbrzymie pieniądze. Jest tu mnóstwo światowej klasy stajni, z trenerami, którzy uczestniczą bądź którzy niegdyś brali udział w najważniejszych światowych imprezach. Jestem szalenie zadowolona, że otrzymałam możliwość wyjazdu do kraju, gdzie ujeżdżenie jest ważnym i powszechnie szanowanym sportem. Mogę sobie tylko życzyć, żebyśmy to samo kiedyś mogli powiedzieć o tej dyscyplinie w naszym kraju :)

Joanna Tragarz i Harvard CDI Saumur Joanna Tragarz i Harvard, CDI Saumur 2016, fot. własne archiwum J. Tragarz

Equishop: A co uważasz za swoje największe osiągnięcie w Twojej dyscyplinie? Jakie masz cele na najbliższy rok?

Joanna Tragarz: Każda wygrana, dobry wynik, każde duże zawody są moim sukcesem. Ciężko jest mi powiedzieć, co było jak dotąd moim największym osiągnięciem. Przez prawie całe swoje życie byłam i wciąż jestem związana z końmi i jeździectwem. Doprowadzenie każdego z moich wierzchowców do pewnego poziomu międzynarodowego, z pomocą moich trenerów, jest olbrzymim sukcesem. Osobiście uważam, że nie jest ważny konkretny wynik czy udział w jakichś zawodach, lecz to, że kocham to co robię i nic nie sprawia mi większej przyjemności i satysfakcji niż jazda konna. Mam nadzieję, że będzie mi dane kontynuować swoją przygodę jeszcze przez długie lata. Póki co, nie jestem sobie w stanie wyobrazić, że mogłoby być inaczej! :)

Equishop: W takim razie nie pozostało nam życzyć Ci nic innego, jak spełnienia wszystkich planów i życzeń! Dziękujemy za rozmowę :)

Szukaj na blogu