Koszyk 0

Brak produktów

Dostawa:  Do ustalenia

0,00 € Razem

Realizuj zamówienie

Kontynuuj zakupy Idź do koszyka

Jak zwalczyć narowy?

Opublikowano : 2015-10-27 10:57:32 Kategorie : Zdrowie konia Rss feed

Końskie narowy - o przyczynach i zwalczaniu źródło tła: inaturally.files.wordpress.com

"Co robisz, ty głupi koniu!", "Spróbuj jeszcze raz, to zobaczysz!" - takie i inne stwierdzenia mniej lub bardziej wulgarne można usłyszeć zarówno w stajniach, jak i na zawodach. Jeźdźcy posługują się nimi, by delikatnie mówiąc, wyrazić swoją dezaprobatę wobec zachowania ich wierzchowców. Brak posłuszeństwa, wierzganie, kopanie, podgryzanie podczas czyszczenia, kłapanie zębami na osoby podciągające popręg, stawanie dęba, brykanie, klejenie się do innych koni, płoszenie... i wiele innych końskich "przestępstw" potrafi nam odebrać całkowitą przyjemność z jazdy czy nawet samego obcowania z końmi. Co więcej, takie zachowania mogą okazać się bardzo niebezpieczne i skończyć się dla nas po prostu źle.

Jednak zamiast karcić zwierzę, warto byłoby się zastanowić, dlaczego koń tak postępuje? Powodem niepożądanych końskich zachowań jest zwykle nieporozumienie, strach, a często złe wspomnienia dotyczące danej sytuacji bądź przedmiotu. Żeby oduczyć konia takiej negatywnej reakcji, musimy dowiedzieć się co jest dokładną przyczyną i jak możemy ją zniwelować bądź całkowicie usunąć.

Jak działa koń?

Konie są zwierzętami stadnymi, które szukają bezpieczeństwa w grupie i w niej czują się najlepiej. Strach jest dla nich największym bodźcem do różnego rodzaju zachowań, które są w większości instynktowne, a więc całkowicie nieprzemyślane. Konie słyszą, czują i widzą w zupełnie inny sposób niż ludzie (czemu m.in. poświęciliśmy artykuł "Jak widzi koń"). Dostrzegają wiele rzeczy, na które my zupełnie nie zwracamy uwagi. Na drodze ewolucji zwierzęta te były ofiarami mięsożerców, stąd ich wrodzoną reakcją jest natychmiastowa ucieczka od źródła zagrożenia, umożliwiająca im przetrwanie. Koń najpierw zareaguje, a dopiero później pomyśli. W takiej sytuacji warto zdawać sobie sprawę, że spokojny głos, powolne ruchy, jak i nasza pewność siebie niesamowicie oddziałują na konie. Zwierzę jest w stanie przełamywać swoje lęki, jeśli damy mu wystarczająco dużo czasu i będziemy dla niego mentorami, dowódcami w naszym małym "stadzie" koń - człowiek, dzięki czemu będzie się czuł bezpiecznie.

stado koni źródło: zastavki.com

Niestety konie nie potrafią nam powiedzieć, w czym tkwi problem, przez co mają miejsce nieprzyjemne sytuacje, które z czasem urastają do coraz większych problemów, zakłócając tym samym partnerską relację jeźdźca z wierzchowcem. Jednakże można temu zaradzić, pamiętając, że konie są bardzo przewidywalne - funkcjonują opierając się o stałe reakcje i mechanizmy. Jeśli je dobrze poznamy, to komunikacja z naszym pupilem nie będzie sprawiała nam żadnego problemu.

Trudności w stajni

Agresja

Konie z natury nie są agresywne - jedynie mogą się takie stać, dzięki nieodpowiedniemu traktowaniu przez człowieka. Tak jak już wspomnieliśmy, w przypadku zagrożenia koń najpierw ratuje się ucieczką. Jednakże, niektóre sytuacje sprawiają, że może zdecydować się na atak. Kiedy? Najczęściej wtedy, gdy brak mu możliwości ucieczki, gdy został zapędzony w tak zwany „kozi róg” (np. w boksie, narożniku pastwiska czy ujeżdżalni). Jest to zawsze spowodowany strachem, a nie złośliwością zwierzęcia.

Oczywiście bywa i tak, że agresję przejawiają konie, które traktują to jako sposób na wymuszenie ustępstw (np. by uniknąć treningu). Zupełnie jak dzieci, które zostały przyzwyczajone, że każdy atak histerii (nieopanowanego płaczu, tupania nóżkami) załatwia sprawę, by rodzice spełniali każde ich życzenie, na które wcześniej usłyszały stanowcze "nie". Kiedy dzieci zauważają, że rodzice boją się takich sytuacji, zaczynają to wykorzystywać. Na przykład mama czy tata wolą zamiast trzymać się wyrażonego wcześniej zakazu spożywania słodyczy, kupić dziecku lizaka, by te nie wpadło w histerię w miejscu publicznym. Ostatecznie więc problem staje się coraz bardziej poważny.

Dokładnie taka sama sytuacja dotyczy koni. Jeździec wchodzi do końskiego boksu z całym osprzętem. Pupil na widok siodła zaczyna kłapać zębami w jego kierunku i kładzie po sobie uszy. Jeśli w takiej sytuacji wycofamy się z boksu i zrezygnujemy z jazdy to ulegniemy woli zwierzęcia, pokazując mu jednocześnie, że boimy się jego "straszenia". Ten zaś, zacznie to wykorzystywać systematycznie. Co więc zrobić w takiej sytuacji? Po pierwsze: nie powinniśmy odwdzięczać się koniowi agresją - to nie prowadzi do niczego dobrego. Jeśli zdarza się to pierwszy raz, warto od razu skarcić konia głosem, mówiąc głośno stanowcze "nie" bądź "nie wolno". Nie należy na konia krzyczeć. Pamiętajmy, że więcej respektu u dziecka wzbudza stanowczy ojciec, nie tracący nad sobą panowania, niż taki, który podnosi na nie głos. Dokładnie takie same odczucia będzie miał nasz wierzchowiec.

agresywny koń źródło: cowgirldiary.com

Kiedy w stajni pojawia się nowy koń, często wiemy o nim niewiele. Zdarza się, że bardzo spokojne zwierzę pewnego dnia może zawieść nasze zaufanie, przykładowo atakując naszego niczego niespodziewającego się znajomego. Nie możemy zrozumieć skąd u naszego wierzchowca pojawiła się taka agresja. Bywa, że rozwiązanie tego typu problemu jest banalne. Konie zapamiętują wszystkie przykre sytuacje, których doświadczyły nawet wiele lat wcześniej. Gdy pojawia się bodziec kojarzący się im z czymś nieprzyjemnym od razu reagują strachem, ucieczką, a nierzadko również niepohamowaną agresją.

Sztandarowym przykładem takiej sytuacji jest reakcja na zapach. Przykładowo osoba, która mocno pachniała czosnkiem sprawiała ból naszemu koniowi, znęcając się nad nim przez dłuższy okres czasu. W zwierzęciu zapach czosnku budzi więc wspomnienie bólu, a ostatecznie strach. Kiedy kilka lat później spotyka innego człowieka (nawet w zupełnie nowym miejscu), który wydziela ten sam zapach. Koń od razu "włącza" swój system obronny, ponieważ ma już w sobie głęboko zakorzenione negatywne skojarzenie z tą konkretną wonią. Z pewnością zaatakuje napotkaną, niczemu winną osobę, od której wyczuje czosnek. Gdy tylko zaatakowany ukarze konia, utwierdzi się on w swoich przekonaniach (czosnek = ból).

W takich przypadkach rzadko kiedy pomaga upływ czasu - konie mają dobrą pamięć, w której nawet po wielu latach zachowane są traumatyczne przeżycia, przypominające się w momencie, gdy ma miejsce podobna sytuacja bądź pojawia się odpowiedni czynnik.

Problemy podczas siodłania

Wasz pupil wierci się podczas czyszczenia i siodłania? Grzebie kopytem, szuka marchewek w skrzynce, podgryza sprzęt? Takiego "niecierpliwego" konia warto siodłać na korytarzu stajni, przywiązując go na dwóch uwiązach do przeciwległych boksów, tak, by stał wzdłuż nich, nosem do wejścia lub wyjścia ze stajni. Tak przywiązane zwierzę nie ma możliwości dreptania i rozrabiania. A co jeśli będzie okazywał swoją niechęć do takiego stanu rzeczy, grzebiąc kopytem? Tak jak z rozrabiającym dzieckiem, na początku warto go ignorować. Jeśli jednak koń będzie długotrwale kontynuował grzebanie, skarćmy go głośnym i stanowczym "nie".

Wiele koni ma problem ze spokojnym staniem, ale jeszcze większym kłopotem bywa siodłanie. Niektóre zwierzęta już na sam widok sprzętu jeździeckiego zaczynają się wiercić, przewracać oczami, machać głową, napinać się, grzebać kopytem czy podskakiwać. Zazwyczaj powodem takiego zachowania są złe doświadczenia z siodłaniem związane. Założenie ogłowia czy podpięcie popręgu staje się wtedy strasznym utrapieniem jeźdźca. W tym pierwszym przypadku koń często wyrywa nam głowę podczas prób "ubrania" mu ogłowia. Wtedy warto sprawdzić czy na pewno zakładamy je poprawnie, czy jest ono dobrze dopasowane i czy po założeniu nie uciska ono jakiejkolwiek części pyska, sprawiając koniowi dyskomfort.

[embed][/embed]

Jeśli ten problem się powtarza i nie jest to już tylko nawyk wyrywania głowy, ponieważ koń widząc nas od razu podnosi wysoko głowę, a nawet nos, byśmy nie byli w stanie jej dosięgnąć, trzeba poświęcić mu więcej uwagi, by w przyszłości nie mieć już trudności. Po pierwsze: warto by wierzchowiec zawsze w boksie pozostawał w kantarze, ponieważ inaczej ciężko nam będzie go przytrzymać. Praca z takim zwierzakiem jest mozolna i długotrwała. Początkowo warto go przyzwyczaić do zwykłego dotykania pyska, uszu oraz potylicy, bardzo powoli przemieszczając się od miejsc przez niego akceptowalnych, aż do tych na które reaguje nerwowo. Nie warto jest robić coś na siłę - jeśli tylko zauważymy nerwowość przy którymś ruchu, wycofajmy się na moment, by potem móc powrócić do newralgicznego punktu.

Przykładowa sytuacja: koń nie lubi dotykania uszu i jest to powodem niechęci do zakładania ogłowia. Jeśli początkowo będziemy mu masować szyję, powoli przechodząc do potylicy, a później do uszu z pewnością przy dotyku tych ostatnich zareaguje oporem. Wycofajmy się więc z powrotem do potylicy i szyi, by po kilku, kilkunastu sekundach znowu dotrzeć do szyi. Powtarzamy ten proces, aż zwierzę przyzwyczai się i przestanie reagować. Za każdym razem spokojne stanie konia nagradzamy głosem, a nawet smakołykiem. Zwierzę powinno powoli utrwalać sobie pozytywne skojarzenie z tym procesem, a w przyszłości nie reagować negatywnie w momencie dotykania uszu.

Czasem powodem niechęci do ogłowia jest ból spowodowany uderzeniem wędzidła o zęby konia. Jeśli w przeszłości wierzchowiec doznał takich nieprzyjemności kilkukrotnie, z pewnością będzie uciekał od tego, co kojarzy mu się źle. Warto więc w takim wypadku bardzo delikatnie i zdecydowanie zakładać ogłowie z posmarowanym wcześniej wędzidłem np. miodem, by koń po założeniu ogłowia od razu budował sobie pozytywne skojarzenia.

Oczywiście takich przypadków jest wiele. Nie ma jednego sposobu, który zadziała wobec wszystkich koni. Do każdego przypadku należy podejść indywidualnie i na początku ustalić co jest źródłem uciekania i niechęci do zakładania ogłowia, a potem zabrać się za powolne przyzwyczajanie konia.

horses-about-com źródło: horses.about.com

Wiele zwierząt przejawia także niezadowolenie, a nierzadko również agresję podczas podpinania popręgu. Czym jest to spowodowane? Niektóre konie po prostu nie lubią tego uczucia "ściśniętego" brzucha.  Często ma to przyczynę w błędach popełnianych na początku pracy pod siodłem, gdy zbyt szybko zaczęto mocno podpinać popręg.

Niektóre konie napinają się podczas siodłania, nabierając powietrza ze strachu przed zbyt mocnym zapięciem popręgu. Ucisk wtedy staje się jeszcze większy, co powoduje także wzrastającą obawę i niechęć ze strony konia. Warto więc nie siodłać takich wierzchowców w pośpiechu. Najlepiej zapiąć popręg dosyć luźno, na pierwsze dziurki (tak byśmy mogli włożyć dłoń pomiędzy brzuch a popręg) i przespacerować się z koniem kilka minut na hali bądź po placu, w międzyczasie dociągając powoli popręg. Oczywiście, nie z każdym z koni jest to możliwe, ponieważ niedopięty popręg = mniej stabilne siodło. Przykładowo caplujący ogier nie przejdzie zbyt wiele w luźno zapiętym popręgu, ponieważ prawdopodobnie siodło przekręci się i znajdzie pod jego brzuchem. Warto, więc wykorzystać pomocnika, by poprowadził konia, w czasie gdy my w drodze podciągniemy odrobinę popręg. Zwierzę podczas ruchu nie jest w stanie wciąż napinać brzucha, co ułatwia delikatne podpięcie popręgu.

Najważniejsze jednak w sytuacji, w której koń pokazuje swoje niezadowolenie, sprawdzić czy nie jest to spowodowane bólem. Być może koń uległ zapoprężeniu na poprzedniej jeździe i teraz na jego brzuchu pojawiły się ogromne gule (przemieszczone mięśnie piersiowe), powodujące obrzęk tego obszaru, a także sztywność i bolesność. Inną możliwością może być ból powodowany niedopasowanym siodłem bądź innymi problemami zdrowotnymi.

Problemy z siodłaniem - jak temu zapobiec

1. Siodłaj tylko w spokojnych miejscach, najlepiej przypinając konia na dwa uwiązy, by nie mógł się przemieszczać. 2. Delikatnie zakładaj siodło, uważając by popręg nie uderzył w nogi konia. 3. W stajni zapinaj popręg na pierwsze dziurki, podciągając go dopiero tuż przed wsiadaniem. 4. Oprowadź konia kilka minut w ręku, by się rozluźnił i nie napinał brzucha - dopiero wtedy możesz podciągnąć popręg. 5. Wsiadaj tylko z podwyższenia, ewentualnie korzystając z pomocy osoby trzeciej.

problemy z siodłaniem - jak temu zapobiec źródło tła: digitaloutdoors.com

Problemy podczas jazdy

Wsiadanie

Wiele wierzchowców wykazuje ogromną niecierpliwość podczas jazdy: wiercąc się, kręcąc, podchodząc kilka kroków do przodu akurat w momencie, gdy jeździec ledwie włożył nogę w pierwsze strzemię. Nie jest to wina tych koni - taki mają temperament, albo wsiadanie powoduje ból, od którego zwierzę próbuje uciec, bądź też nikt nie poświęcił im w młodości czasu na naukę spokojnego stania.

Pamiętajmy, że nigdy nie jest za późno, by nauczyć naszego pupila nowych zasad podczas wsiadania. Oczywiście jak zawsze potrzeba do tego dużej dozy cierpliwości oraz pomocy osoby trzeciej. Powinniśmy wsiadać z podwyższonej pozycji - jeśli nie dysponujemy specjalnym stołkiem bądź schodkami, to ogrodzenie czy elementy przeszkód świetnie się do tego nadadzą. Przez wiele osób jest to widziane jako oznaka lenistwa czy nawet braku sprawności fizycznej. Zapominamy jednak, że nie chodzi tu o nas, ale o koński kręgosłup, który nie jest tak mocno obciążony gdy wsiadamy z podwyższenia. Do nauki spokojnego stania będzie nam niezbędna pomoc wspomnianej już osoby, która przytrzyma nam konia, by nie chodził, nie wiercił się, a ostatecznie stał spokojnie. Takie wielokrotne wsiadanie z podwyższenia i wymaganie od konia kilkunastu sekund stania nawet już po ułożeniu się w siodle i bez pomocy osoby trzeciej powinno wyrobić u zwierzęcia pozytywny nawyk. Kiedy już zaczniemy ćwiczyć wsiadanie bez pomocnika, warto przedłużać proces wsiadania, oczywiście nie w taki sposób, by mocno obciążać jego kręgosłup. Oczywiście za każdym razem, gdy koń spełni nasze żądania należy go nagrodzić głosem oraz poklepaniem po szyi. Pamiętajmy, by wymagać od konia, by ruszał tylko w momencie sygnału łydką, nie wcześniej, ponieważ w innym wypadku będziemy niekonsekwentni.

wsiadanie z podwyższenia Wsiadanie z podwyższenia, źródło: ski-epic.com

Brykanie

Wszystkim koniom szczególnie podczas zimy zdarza się bryknąć. Czasem przyczyną jest nadmiar energii, spowodowany zbyt małą ilością ruchu i zbyt dużą paszy wysokoenergetycznej, a czasem jest to objaw zwyczajnej radości konia (szczególnie po oddanym skoku). Oczywiście, jeśli jest to pojedyncze bryknięcie na całą jazdę, nie ma co się tym przejmować, jednakże niektóre konie brykają kilkukrotnie, fundując swemu jeźdźcowi "rodeo" i ewidentnie chcą się go pozbyć ze swego grzbietu.

Brykanie źródło: hoofease.com

W takiej sytuacji warto jest konia wylonżować przed jazdą, by pozbył się nadmiaru energii i odrobinę wyszalał. To chyba oczywiste, że koń, który nie ma możliwości wybiegania się na pastwisku (szczególnie zimą), nie uspokoi się nawet na lonży. Musimy dać mu możliwość korzystania z otwartej przestrzeni, nawet przez krótki czas na długo przed jazdą, by miał czas na ochłonięcie i wyschnięcie w boksie. Możemy go nawet trochę sprowokować na pastwisku, by pofolgował sobie i poszalał razem ze współtowarzyszami.

Po wylonżowaniu, jeśli koń nadal próbuje brykać, warto wymagać od niego energicznej, ale rytmicznej jazdy do przodu. Zwierzę brykając zawsze opuszcza szyję oraz łeb do dołu. Nie pozwólmy mu obniżać szyi, dopóki nie poczujemy, że idzie spokojnym równym tempem, a chęć opuszczenia głowy wynika z rozluźnienia.

brykanie podczas jazdy 2 źródło: yourhorse.co.uk

Wspinanie się

W żyjących na wolności stadach ogiery w ten sposób walczyły o przewodnictwo i władzę w stadzie oraz groziły napastnikom. W jeździeckiej codzienności narów ten jest zaliczany do najbardziej nieprzyjemnych i niebezpiecznych. Szczególnie groźne jest to u młodych koni, które jeszcze nie przyzwyczaiły się do dodatkowego ciężaru na ich grzbiecie, jakim jest jeździec i wspinając się nie kontrolują jak bardzo mogą podnieść się na tylnych nogach i odchylić w tył. Takie próby młodziaków kończą się często wspólnym upadkiem na plecy konia wraz z jeźdźcem, przy czym ten ostatni może zostać nawet przygnieciony 400-600 kg ciężarem swego wierzchowca.

walczące konie źródło: tutorart.com

Nawet najlepsi jeźdźcy przyznają, że gdy koń nagle staje dęba, to często mają serce w gardle. Gdy zwierzę odkryje ten "sposób" zazwyczaj ma swego jeźdźca w garści. "Wspaniałych" środków mających na celu oduczenie konia wspinania się jest mnóstwo. Często są one przykre, niebezpieczne, a także niezbyt skuteczne (np. prowokuje się konia do wspinania, a następnie przewraca się go i funduje niezłe lanie, czy bije pięścią bądź palcatem pomiędzy uszami, albo wylewa się ciepłe mleko na jego głowę, gdy tylko odciąża przód i próbuje stanąć dęba). Nie polecamy stosowania tego typu "zabiegów", ponieważ dużo ważniejsze powinno być dla nas znalezienie przyczyny wspinania się naszego pupila niż niwelowanie skutków. Przemocą w takich przypadkach absolutnie nic nie osiągniemy. Problem może się jedynie pogłębić.

stawanie dęba źródło: thinkequus.com

Zazwyczaj przyczyną wspinania się jest zbyt mocno działająca ręka jeźdźca przy zbyt małym użyciu pomocy popędzających. Innym powodem może być ból grzbietu bądź pyska (źle dopasowany sprzęt jeździecki). U ogierów wspinanie się to raczej objaw ekscytacji i podniecenia, chęcią zaimponowania innym koniom. Zwierzęta, które często się wspinają np. na zawodach przed wejściem na parkour, zazwyczaj objawiają tak swoją niechęć do startu, oddawania skoków, przemęczenia i przeciążenia treningami. Winę za taki stan rzeczy ponosi wyłącznie człowiek - jeździec oraz trener. To nie konia wina, że postawiono mu zbyt wysokie wymagania. W takiej sytuacji oczywistym jest fakt, że powinniśmy odpuścić i dać zwierzęciu kilka dni wolnego.

Warto znaleźć powód wspinania się i z dużą dozą cierpliwości starać się go wyeliminować. Tak jak w przypadku problemów z siodłaniem - najpierw warto wykluczyć problemy zdrowotne konia. Kłopoty z rozluźnieniem, umięśnieniem da się rozwiązać poprzez odpowiedni trening i ćwiczenia gimnastyczne. Z pewnością należy się cofnąć o krok lub kilka kroków w szkoleniu, powracając do podstaw i rozpocząć pracę ze szczególnym naciskiem na rozluźnienie oraz kwestię zaufania do ręki jeźdźca.

W takim wypadku praca na lonży jest jak najbardziej wskazana, by uzyskać lepszą przepuszczalność. Jeśli tylko poczujemy, że koń odciąża przód i próbuje się wspiąć od razu powinniśmy poprzez działanie ręki w bok zmusić go do oparcia się ponownie do oparcia się na czterech kończynach i ruchu po mniejszym kole. Tak samo pod siodłem, jeśli czujemy, że koń za chwilę stanie dęba możemy zjechać na mniejsze koło i dzięki aktywniejszemu działaniu łydki, pojechać nieco bardziej energicznie. Koń wygięty na kole nie nie ma możliwości się wspiąć.

koń staje dęba Najgorsze co możemy zrobić, kiedy koń staje dęba - odchylić się do tyłu i ciągnać za wodze, autor: tucul_photo | CC-BY-SA

Uwaga!

Pamiętajmy, że jeśli już zdarzy się, że nasz pupil stanie na tylnych nogach, nie wolno nam ciągnąć za wodze i odchylać do tyłu, ponieważ może się to dla nas skończyć wspólnym upadkiem. Jeśli tracimy równowagę podczas gdy koń staje dęba, należy złapać się za jego szyję.

wspinanie się - jak temu zapobiec źródło tła: imgkid.com

Powyżej wymieniliśmy tylko kilka z powszechnie znanej palety końskich narowów, jednakże każdy z nich pojawia się jedynie z powodu nieprawidłowego postępowania człowieka. Koń nabywa złe nawyki i przyzwyczajenia, uprzedza się do różnych sytuacji i jedynie nasza cierpliwość i chęć mozolnej pracy może spowodować, że dotychczasowy problem na przykład z siodłaniem, przestanie dotyczyć naszego pupila. Pamiętajmy, że tylko pozyskanie zaufania konia, a nie stosowanie przemocy jest w stanie naprawić powstałe błędy. Wszystko w naszych rękach! ;)